W tym wpisie chciałbym podzielić się z Tobą moją historią – jak to się stało, że zacząłem inwestować w nieruchomości. Chyba tradycyjnie jak u ogromnej ilości inwestorów zaczęło się od książki Bogaty Ojciec Biedny Ojciec Roberta Kiyosaki, która całkowicie zmieniła mój sposób postrzegania finansów. Pierwszy raz przeczytałem ją w 2006 roku gdy miałem 20 lat i kończyłem technikum. Wtedy wiedziałem już że chciałbym się kiedyś zajmować nieruchomościami ale ze względów finansowych nie widziałem na to szans w najbliższej przyszłości.
Po lekturze tej książki zainteresowałem się także e-biznesem, którym zajmuję się do dziś. Dzięki temu, że pracuję w domu i nie mam stałych godzin pracy, mam dużo czasu na zajmowanie się właśnie nieruchomościami. Dzięki Kiyosakiemu zyskałem jednak coś jeszcze. Szukając forów poświęconych wolności finansowej, pasywnym dochodom i inwestowaniu w nieruchomości trafiłem na Forum Przyjaznych Inwestorów gdzie poznałem założyciela forum – ziuberka (Damiana Żukiewicza). Najpierw wspieraliśmy się w działalności e-biznesowej, jednak z czasem coraz więcej dyskutowaliśmy o nieruchomościach. Po 5 latach tej znajomości Damian stał się dla mnie wspólnikiem (o czym za chwilę), mentorem i przede wszystkim przyjacielem.

Dr Ziuber (z lewej) i Mario (z prawej)
na poszukiwaniach tanich mieszkań
Mniej więcej na początku 2010 roku zasubskrybowałem nowe ogłoszenia nieruchomości z portali takich jak Gratka, otoDom czy Domiporta i codziennie je przeglądałem. Finansowo dalej nie byłem gotów na taki zakup ale chciałem poznać rynek i ceny nieruchomości. I tak w zasadzie przypadkiem pod koniec 2010 roku kupiłem mieszkanie dla siebie i wyprowadziłem się od rodziców. Dalej oczywiście przeglądałem CODZIENNIE nowe oferty nieruchomości żeby być na bieżąco. Kolejnego kredytu mieszkaniowego bym już nie dostał a oszczędności wtedy praktycznie nie miałem (a wręcz kilkutysięczne długi nie licząc kredytu mieszkaniowego ;) ).
I tak oto przenosimy się do kwietnia 2012, gdzie kupiłem pierwsze mieszkanie w celach inwestycyjnych. Jednak na początku kwietnia nic nie zapowiadało takiego obrotu spraw… Miałem 3.500 zł oszczędności i nadzieję, że „kiedyś” zacznę inwestować w nieruchomości. Pewnego dnia po zalogowaniu się do mojego konta w mBanku, w tzw. „ofercie dla Ciebie” zobaczyłem ofertę kredytu odnawialnego na kwotę 31.600 zł. Była akurat promocja 0% za udzielenie kredytu. Pomyślałem, że przecież nic nie ryzykuję i jeśli taki kredyt mi się nie przyda to nie będę go musiał za rok przedłużać. Wypełniłem wniosek, który po 10 minutach został zaakceptowany a mi zostało jedynie podpisanie umowy (oczywiście wszystko przez internet). Następnego dnia miałem już dostęp do pieniędzy z kredytu.
Wtedy tak na prawdę dopiero zacząłem myśleć, że może uda się kupić okazyjnie jakieś mieszkanie. Długo nie musiałem czekać, bo dosłownie 2 tygodnie po wzięciu kredytu znalazłem na otoDom ogłoszenie sprzedaży kawalerki za 23k. Nie będę tu opisywał dokładnie tej transakcji (zrobię to w osobnym wpisie) ale powiem Ci, że kupiłem to mieszkanie za 12k na spółkę z Damianem. Z kosztami notarialnymi wyniosło mnie to ok. 6,5k. Z czego 3,5k miałem w gotówce a pozostałe 3k wziąłem z kredytu. Mieszkanie sprzedaliśmy po kilku miesiącach za 24k.
Zakup tego mieszkania był dla mnie punktem zwrotnym, bo od tego momentu zrozumiałem, że nadeszło moje „kiedyś”. Że to co kiedyś chciałem robić, robię właśnie teraz. Od tego dnia włączyło się zupełnie inne myślenie :) Najtrudniejszy zawsze jest pierwszy krok. Gdy już się zacznie to okazuje się, że nie jest to takie skomplikowane i niemożliwe jak się wcześniej wydawało.